Wczorajszy pojedynek z „Beskidem” przeszedł już do historii, spotkanie zakończyło się podziałem punktów, z czego na pewno bardziej są zadowoleni gospodarze. Do meczu przystępujemy w podobnym ustawieniu jak z Kombornią, jedyna zmiana to w miejsce nie obecnego Dariusza Bober od początku na lewej flance melduje się Piotr Kajdas. Początek meczu to lekka przewaga naszego zespołu, który częściej gości na połowie przeciwnika. Dobrą okazję do objęcia prowadzenia mamy kiedy Kamil Barć sprytnie wymanewrował dwóch defensorów i zagrał wzdłuż bramki, niestety brakło zamknięcia i futbolówka wyszła poza boisko. Z czasem spotkanie zaczęło się wyrównywać, Beskid częściej operował piłka na naszej połowie, z czego zagrożenie siał w zasadzie tylko strzałami z dystansu i stałymi fragmentami gry. Podopieczni trenera Wielgosa wychodzą na prowadzenie w około 25min, po jednym z rzutów wolnych groźnie uderzył Witold Drewniak, piłka trafiła w słupek i wróciła w pole karne, gdzie nabiegał Damian Łukasiewicz który umieścił ją siatce. Prowadziliśmy i wydawało się, że następne trafienia to kwestia czasu, jeszcze przed przerwą stwarzamy sobie dwie doskonałe okazje na podwyższenie wyniku. Najpierw po podaniu Witka z 16m po długim rogu uderzał minimalnie niecelnie Kamil Barć. Później ponownie Witek obsłużył Eryka Karnas, który chyba wystraszył się takiej okazjo i z bliskiej odległości uderzył zbyt lekko w kierunku bramkarza. Nie moc strzelecka się zemściła w końcówce pierwszej połowy. Po składnej akcji jeden z gospodarzy groźnie uderzył z dystansu, Łukasz Wielgos przeniósł futbolówkę nad poprzeczką, i właśnie z tego rzutu rożnego tracimy bramkę do szatni. Do przerwy 1-1
Po kwadransie oddechu z nadziejami wychodzimy na drugie 45min. Trener desygnuje Piotra Wrone w miejsce Eryka Karnasa. Ta cześć gry była znacznie lepsza w naszym wykonaniu niż pierwsza, można było zauważyć większe zaangażowanie i pomysł na grę. Nasze akcje bardziej się zazębiały, lecz niestety ponownie brakowało wykończenia w postaci celnego strzału na bramkę. Po jednym podaniu z głębi pola po długim rogu uderzał Pilecki, ale piłka znów minimalnie przeszła obok. Miejscowi ponownie próbowali strzałów z dystansu , lecz ich próby także nie znajdowały celu w [postaci bramki. W około 75 min doskonale zabrał się Witold Drewniak, który kierunkowym przyjęciem zgubił miejscowego obrońce i popędził w kierunku bramki, gdy mijał wychodzącego golkipera został powalony na ziemie. Werdykt nie mógł być inny jak żółta kartka dla sprawcy i rzut karny, który niestety także nie znalazł drogi do bramki. Patryk Pilecki uderzył zbyt lekko i blisko środka bramki, co znacznie ułatwiło interwencje bramkarzowi. Jak nie idzie, to nie idzie kolejna doskonała okazja dośrodkowanie Witolda na długi słupek, gdzie nabiegał nasz kapitan i z około 10m ponownie pudło. Mecz zakończył się wynikiem ustalonym w pierwszej połowie 1-1.
Cóż można napisać więcej po tym spotkaniu, jak nie można meczu wygrać to trzeba go chociaż zremisować...na pewno pozostał spory niedosyt. Ale to już za nami trzeba o tym meczu zapomnieć, wyciągnąć wnioski i Panowie walczymy dalej. Teraz nasza liga ma pauzę świąteczną, następnie czeka nas derbowy pojedynek z ekipa Sanu... Beskidowi dziękujemy za spotkanie i życzymy powodzenia w dalszej części sezonu..