Po pauzie w poprzedniej kolejce rywalem Naszych graczy był wysoko plasowany w tabeli zespół Haczovii Haczów. Podopieczni Damiana Wąchały za cel przed sezonem stawiali sobie walkę o awans i krok po kroku go realizowali, gdyż od początku usadowili się w czołówce tabeli. Troszkę ich plany pokrzyżowała ostatnia porażka z Iskrą, ale ich obowiązkiem było zwycięstwo w Wesołej, gdzie gospodarzom w tym sezonie się nie wiedzie. Od początku jednak mecz miał wyrównany charakter, jednak z upływem czasu goście powoli przejmowali inicjatywę. W 21 minucie po kornerze gracz Haczovii przestrzelił, za moment znów po rożnym i strzale zza szesnastki Mariusz Drewniak wybił piłkę zmierzającą groźnie w światło bramki, a w 26 minucie o mały włos a nieporozumienie pomiędzy Bartłomiejem Karasiem a Ireneuszem Wnękiem zakończyło by się utratą gola, ale piłka trafiła w słupek. W odpowiedzi Eryk Karnas wrzucił piłkę na długi słupek do Wojciecha Dyraka, ale świetną interwencją popisał się bramkarz gości. W 41 minucie Piotr Wrona szarpnął lewym skrzydłem i dośrodkował na dziesiąty metr, tam jeden z obrońców nie zdołał przeciąć lotu piłki, do której dopadł Witold Drewniak i ubiegł wychodzącego bramkarza, wprawdzie nie miał miejsca do oddania strzału ze zbyt ostrego kąta, ale zakręcił kółeczko i wyłożył futbolówkę jak na tacy nadbiegającemu Naszemu kapitanowi Wojciechowi Dyrakowi a ten strzałem z dziesięciu metrów wpakował piłkę pomiędzy rozpaczliwie interweniującymi obrońcami na linii bramkowej. Jeszcze w 44 minucie Wojciech Dyrak był bliski przedłużenia piłki głową nad wybiegającym bramkarzem, ale ten zdołał ją wybić. Po przerwie niestety zasnęliśmy i już w ciągu paru sekund popełniliśmy błędy w defensywie i goście po rzucie rożnym i zgraniu piłki na czternasty metr wyrównali. Uderzenie rywala było na tyle mocne, że Bartłomiej Karaś zasłonięty nie był w stanie wykonać prawidłowego ruchu by odbić futbolówkę. W 63 minucie na placu gry pojawił się Dawid Skiba zmieniając Eryka Karnasa i zdecydowanie ożywił Naszą grę, kilkukrotnie strasząc defensywę Haczovii. W 71 minucie kontuzjowanego Kamila Osipa zastąpił Marcin Sobkowicz i zaraz po wejściu na boisko ruszył skrzydłem i dośrodkował, ale zabrakło napastnika na pierwszym słupku by wpakować piłkę do siatki. Goście w 73 minucie zdobyli drugą bramkę, ale czujny arbiter boczny wskazał na pozycję spaloną i wynik nie uległ zmianie. Jeszcze w 79 minucie Arkadiusz Lubas zmienił Kamila Kozdrasia, co było dość ryzykowne zważywszy, że z trójki środkowych pomocników został tylko Dominik Laska. W 86 minucie przeprowadziliśmy akcję po której goście wybili piłkę w okolice środka boiska, tam przejął ją Damian Łukasiewicz podciągnął piętnaście metrów i zagrał do Dawida Skiby a ten z pierwszej piłki mu ją oddał, zaś Nasz etatowy obrońca uderzył pomiędzy nogami obrońcy i futbolówka ocierając się o słupek ku radości miejscowych wpadła do siatki. Końcówka była pełna dramaturgii bo rywal w 93 minucie dwukrotnie po wrzutach z autu stworzył kosmiczne zamieszanie pod bramką Bartłomieja Karasia, w którym świetnie spisał się Piotr Wrona wybijając piłkę w pole. Po końcowym gwizdku notabene bardzo dobrze prowadzącego zawody arbitra można było odtańczyć Nasz taniec radości.
LKS Wesoła - Haczovia Haczów 2:1 (1:0)
1:0 Wojciech Dyrak (39) asysta Witold Drewniak)
1:1 Radosław Bryś (46)
2:1 Damian Łukasiewicz (87) asysta Dawid Skiba)
LKS Wesoła : Bartłomiej Karaś - Kamil Kozdraś (79Arkadiusz Lubas), Damian Łukasiewicz, Mariusz Drewniak, Ireneusz Wnęk, Piotr Wrona, Kamil Osip (71 Marcin Sobkowicz), Dominik Laska, Eryk Karnas (63 Dawid Skiba), Wojciech Dyrak, Witold Drewniak.
Haczovia : Jakub Pitrus - Szymon Królicki, Mariusz Ladziński, Michał Boczar, Paweł Szajna, Damian Wąchała, Marcin Rysz (46 Mateusz Rygiel), Konrad Kijowski (46 Radosław Bryś), Wojciech Leśniak (75 Paweł Bator), Mariusz Różnicki, Damian Żołna (46 Arkadiusz Ladziński),